Z pojęciem Real Time Marketingu być może nie spotkaliście się w teorii, ale mogę się założyć, że każdy był świadkiem co najmniej jednego z takich działań. Na czym to w zasadzie polega? Najprościej ujmując, Real Time Marketing to reakcje na bieżące wydarzenia i wykorzystanie ich w reklamie czy innych przekazach informacyjnych.

Zacznijmy może od przykładów, aby lepiej wyjaśnić, o co chodzi. Pierwszą rzeczą, jaka przychodzi mi do głowy, jest wykorzystywanie Młodzieżowych Słów Roku. Za każdym razem, jak ogłaszane są wyniki tego plebiscytu, marketingowcy szaleją i prześcigają się w wymyślaniu coraz to kreatywniejszych reklam wykorzystujących najlepiej wszystkie słowa z podium. Tak więc w 2016 roku mogliśmy kupić sztosowe produkty, w 2017 każda reklama zakończona była wymownym “XD”, a w 2018 każdy, kto nie skorzystał z super oferty, był dzbanem. Rok później przekazy reklamowe skierowane były do alternatywek. W 2020 niestety nie ogłoszono wyników, a w 2021 roku zwycięskie słowo było na tyle nieznane, że nawet marketingowcy odpuścili sobie jego używanie. Z kolei dzięki wyborom Młodzieżowego Słowa Roku 2022, wszystkie reklamy miały essę. 🤙

Przykładów jest o wiele więcej, jedne ciekawsze, inne mniej, jedne poprawne politycznie, inne nie do końca. Niektóre linie lotnicze oferują bilety w jedną stronę po wyborach, firmy wrzucają w swoje logo pączka w tłusty czwartek, a pewna firma z zegarkami po premierze piosenki Shakiry podpisuje kontrakt z Gerardem Piqué. 😅 To wszystko nazwiemy Real Time Marketingiem. W Polsce rozwija się on coraz bardziej i możliwe, że będzie jednym z ważniejszych trendów w 2023 roku (o innych przeczytacie w moim poprzednim artykule). Co za tym idzie? Uwypuklają się jego zalety, ale również wady.

Dobre strony

Po pierwsze, jeśli firma reaguje na to, co dzieje się na świecie, pokazuje, że jest świadoma, potrafi szybko przyswoić nową sytuację i wyciągnąć z niej to, co może się przydać. Wymyślenie tematycznego mema związanego zarówno z działalnością marki, jak i obecnymi wydarzeniami stanowi wyzwanie. Poza tym, jak coś jest nowe, przykuwa znacznie większą uwagę. Co za tym idzie, jeśli zapostujemy mema dotyczącego najnowszych trendów i aktualnej sytuacji, jest większa szansa, że dobrze się przyjmie. Ludzie zaczną go sobie udostępniać i przyniesie on korzyści, przede wszystkim wizerunkowe. Post na temat świeżego tematu zawsze jest fajną odskocznią od tradycyjnych działań firmy i ma szansę przyciągnąć nowych klientów. 😁

Wszystko super, ale…

trzeba uważać. Niestety, trendy w naszych czasach przemijają niezwykle szybko i coś, co dziś jest tematem numer 1, jutro może być już zupełnie nieaktualne i nieciekawe dla opinii publicznej. Dlatego tak ważny jest czas. Im szybciej zareagujemy, tym lepiej zostanie to przyjęte. Najgorsze, co możemy zrobić, to zaserwować odgrzewanego kotleta. Mem, który był śmieszny trzy dni temu, dzisiaj uznawany jest już często za żałosny lub po prostu niefajny. Takie epitety może zyskać także reklama dodana w dobrym czasie, ale zrobiona “na siłę”. Wykorzystanie Real Time Marketingu nie zawsze jest dobrze widziane. Czasem firmy robią to z brakiem wyczucia, przez co spotykają się z ogromnym hejtem i kojarzą jedynie z memem “How do you do, fellow kids”, a na tym nam nie zależy.

Więc tak, czy nie?

Odpowiedź jest banalnie prosta. To zależy. 😉 Jeśli mamy super pomysł na post lub mema odnoszącego się do aktualnej sytuacji, jak najbardziej super jest z tego skorzystać. Szansa, że się przyjmie, jest spora, tylko najpierw warto przedyskutować pomysł z kilkoma osobami, bo to, co jest zabawne dla nas, dla innych niekoniecznie musi takie być. Nie każdy ma tak świetne poczucie humoru, jak my. 😚 Jeżeli jednak nie mamy pomysłu na wykorzystanie Real Time Marketingu, nic na siłę. Niestety, ale bardzo często widać, kiedy marketingowcy czy inni social media ninja napracowali się nad memem i nie umieli nic wymyśleć, więc zrobili cokolwiek. Tak jak już pisałam – warto konsultować takie rzeczy. Czasem lepiej przegapić okazję na śmieszny post, niż dodać coś niesmacznego, nieśmiesznego i niezbyt dobrze odbieranego.

Z tą myślą Was zostawiam i przy okazji zachęcam do śledzenia nowej zakładki na naszym blogu „Okiem studenta”. Znajdziecie tam artykuły moje i Beaty, z których być może nauczycie się czegoś nowego, ale także spojrzycie na pewne sprawy z innej strony. 😄


Gabriela Portka

Na co dzień zajmuję się... studiowaniem! Na szczęście wymarzone studia nie przeszkadzają mi w pomocy Wydawcom i prowadzeniu mediów społecznościowych LeadStar. :) Kiedy już każdemu odpiszę i wrzucę każdy post, szukam tanich lotów i drogich koncertów, na które staram się jeszcze jakoś znaleźć czas. ;)